Już za dwa lata nawet 75% systemów IT stosowanych w biznesie będzie powstawać z wykorzystaniem platform niskokodowych lub wręcz bezkodowych, a przychód, wygenerowany przez ten segment rynku IT, do roku 2030 przekroczy 187 mld USD.
Artykuł został napisany przy współpracy z Miesięcznikiem Finansowym BANK, w ramach raportu „Platformy low-code/no-code”.
Powyższe prognozy, zaprezentowane przez firmę Gartner, znajdują pełne potwierdzenie w dotychczasowych dynamikach globalnego rynku low-code. Tylko w roku 2021 odnotował on przeszło dwudziestoprocentowy wzrost w porównaniu z okresem poprzedzającym. Dziś już nikt nie ma wątpliwości, iż projektowanie aplikacji z użyciem narzędzi low-code i no-code staje się stałym i istotnym elementem strategii cyfrowej większości przedsiębiorstw, także tych działających na rynku finansowym.
Zalety wdrożenia platformy low-code w sektorze finansowym
Czynnikiem, często wskazywanym przez użytkowników i dostawców platform low-code, jest krótki time-to-market, z krótszym czasem tworzenia systemów i tym samym skróconym czasem dostarczenia rozwiązania i wdrożenia. Inną przesłanką, przemawiającą za tak szybką adopcją rozwiązań low–code/no-code przez środowiska biznesowe, na pierwszym miejscu wskazywany jest deficyt wysokokwalifikowanych fachowców IT i podyktowana nim wojna o talenty. Zwycięzcami w tej batalii z reguły są globalne giganty teleinformatyczne, dysponujące nieporównanie większymi budżetami HR niż zdecydowana większość graczy w innych segmentach rynku, finansowego nie wyłączając. Owa przewaga big-techów zwiększyła się dodatkowo wskutek pandemii COVID-19 i wymuszonego niejako przez nią upowszechnienia pracy zdalnej, dzięki czemu deweloper nie musi zmieniać miejsca zamieszkania, by świadczyć usługi na rzecz technologicznego potentata. I tu ze wsparciem dla sektora finansowego przychodzą dostawcy rozwiązań niskokodowych lub wręcz bezkodowych.
Korzystając z nich, bankowiec niebędący specjalistą IT, a dysponujący smykałką technologiczną jest w stanie napisać sporą część systemu, stając się tym samym tzw. citizen developerem. Pod tym pojęciem należy generalnie rozumieć osoby zajmujące się rozwiązywaniem problemów z różnych branż, które nie posiadając tradycyjnych kompetencji w zakresie kodowania – dysponują zarazem siłą i determinacją pozwalającą im na aktywny udział w tworzeniu aplikacji. Posiadając odpowiedni zespół citizen developerów, instytucja finansowa jest w stanie optymalnie zagospodarować najcenniejsze talenty IT, chociażby tworząc zespoły, w których na 10 osób jedynie dwie stanowią programiści. To zaś oznacza zwiększony przepływ informacji pomiędzy specjalistami IT a osobami odpowiedzialnymi za obszary biznesowe. W czasach, kiedy rewolucja cyfrowa przenika na wskroś wszystkie aspekty funkcjonowania organizacji, taki model współdziałania będzie nieporównanie bardziej efektywny aniżeli team złożony z samych programistów. Dysponując szerszym spojrzeniem i doświadczeniem nieograniczającym się tylko do sfery IT, instytucja jest w stanie szybciej i w bardziej holistyczny sposób reagować na zmieniające się potrzeby rynku czy oczekiwania regulatorów. Dotyczy to w szczególności sektora bankowego czy szerzej finansowego, w którym silosowość i sztywne podziały pomiędzy pionami stanowią największą barierę dla wdrażania zwinnych strategii. Zmienia się również efektywność pracy poszczególnych specjalistów; analizy potwierdzają, że dzięki wprowadzeniu rozwiązań low-code fachowiec z pionów biznesowych jest w stanie poświęcić aż 80% czasu na efektywne działania biznesowe, przeznaczając zaledwie 20% na projektowanie.
Low-code, czyli profesjonalizm w miejsce prowizorki
Warto podkreślić, że zaangażowanie pracowników pionów biznesowych w tworzenie niewielkich narzędzi i systemów, dedykowanych określonym zadaniom w organizacji, nie jest niczym nowym. Już od lat bowiem mamy do czynienia z tego typu procesami, w których jako podstawa dla budowy tego rodzaju rozwiązań wykorzystywane są powszechnie dostępne aplikacje biurowe lub biznesowe, w rodzaju Excela, MS Access czy SharePoint.
Zjawisko to, które w potocznym języku zyskało nawet miano „excelomanii”, z jednej strony pozytywnie świadczy o kompetencjach, jakimi dysponuje załoga, z drugiej jednak generuje całkiem poważne problemy, będące prostą konsekwencją faktu, iż wykorzystywane są narzędzia nieadekwatne do tego rodzaju zadań. W momencie kiedy liczba tych tworzonych ad hoc systemików i rozwiązań, powstających wszak w oderwaniu od systemów core’owych w danej instytucji, przekroczy punkt krytyczny, o co całkiem nietrudno, rodzi się potrzeba zapanowania nad całym tym ekosystemem – a wszyscy wiemy, że prowizorka najsilniej wymyka się wszelkiego rodzaju standaryzacji bądź unifikacji. Dlatego pozorna oszczędność na etapie kreowania „partyzanckich” systemów skutkuje wielekroć wyższymi kosztami w przyszłości, związanymi m.in. z koniecznością zatrudnienia fachowców, którzy będą w stanie zapanować nad sytuacją, a nierzadko również zakupu profesjonalnych narzędzi, zgodnych z określonymi w danym podmiocie standardami, których dostawcy zapewniają niezbędne wsparcie.
Zapewne dlatego w ostatnim czasie obserwujemy coraz silniejszy trend zastępowania takich prowizorycznych systemów poprzez platformy low-code/no-code, które łączą walory profesjonalnych aplikacji z elastycznością umożliwiającą ich obsługę i budowę systemów nie tylko przez programistów. To wbrew pozorom również cenna inwestycja w kapitał ludzki – citizen developer korzystający z narzędzi low-code/no-code uczy się prawidłowych mechanizmów budowy aplikacji, co wydatnie podnosi jego kwalifikacje w tak cennym dla współczesnego rynku pracy obszarze. Zwłaszcza że podniesienie kompetencji technologicznych pracowników przy użyciu platform niskokodowych nie stanowi dla nich szczególnego obciążenia, które z kolei mogłoby wpływać ujemnie na efektywność pracy. Analizy przeprowadzone przez dostawcę platform low- -code Mendix wykazały, iż średni czas przygotowania pracownika bez jakiegokolwiek doświadczenia programistycznego do obsługi tego typu narzędzi wahał się od dwóch tygodni do miesiąca. My jako dostawca platformy zgadzamy się z tym, przeprowadziliśmy badania na naszych pracownikach i klientach.
Nie zaciągajmy długu technologicznego
Kolejne wyzwanie, któremu można skutecznie stawić czoła z użyciem platform niskokodowych, jest dyspersja technologiczna. Rozwój systemów IT w organizacjach w sposób niejako naturalny łączy się z zakupem technologii od różnych dostawców. Zjawisko to, którego przyczyny należy upatrywać w długofalowym przebiegu procesu transformacji cyfrowej, w toku którego zmieniają się oczekiwania odbiorców rozwiązań IT, a w przypadku instytucji finansowych – także i wymogi prawno-regulacyjne, prowadzi nieuchronnie do narastania tzw. długu technologicznego, stanowiącego najsilniejszy balast dla dalszego rozwoju przedsiębiorstwa, w tym w szczególności wdrażania tzw. metodyk zwinnych. W ostatecznym rozrachunku mamy bowiem do czynienia z konglomeratem różnego rodzaju rozwiązań, systemów i narzędzi, niekiedy nie w pełni kompatybilnych czy wręcz bazujących na całkiem odrębnej filozofii działania. Równolegle pojawia się dodatkowe wyzwanie w postaci konieczności zarządzania dziesiątkami licencji, a ich zasady mogą się diametralnie różnić w zależności od praktyki przyjętej przez danego dostawcę. To zjawisko szczególnie niepokojące dla bankowości, gdzie dosłownie każdą, nawet najmniejszą lukę czy niespójność, należy traktować jako wyzwanie z punktu widzenia cyberbezpieczeństwa.
Wszystkich wymienionych wyżej problemów można uniknąć, wybierając platformę low-code. Mamy wówczas do czynienia z jedną technologią, w sposób kompleksowy obsługującą cały proces, od zarządzania danymi, poprzez logikę i budowane interfejsu, a kończąc na wdrożeniu. Licznych dostawców, obsługujących fragmentarycznie poszczególne części bankowej infrastruktury IT, zastępuje jeden vendor, co zarazem pozwala uniknąć ryzyk prawnych związanych z zarządzaniem licencjami. Z kolei organizacja, dysponując gronem przeszkolonych citizen developerów, jest w stanie przyspieszyć procesy wewnątrz instytucji, większość drobnych zmian w systemie dokonywanych jest bowiem z poziomu biznesu, bez konieczności angażowania osób z pionów IT. W sytuacji kiedy na ewolucję infrastruktury informatycznej czy interfejsów łączących bank z jego klientami wpływa szereg zewnętrznych bodźców, a klient staje się coraz bardziej niecierpliwy i oczekuje zaspokojenia jego oczekiwań w jak najkrótszym czasie, kwestia ta nabiera pierwszoplanowego znaczenia. Dostęp do technologicznych nowinek w pakiecie Dodatkową wartością dodaną, jaką zyskuje instytucja finansowa bądź jakakolwiek inna organizacja, decydując się na kompleksowe przejście na platformę low-code/no-code, jest otwarcie na nowe technologie.
Dostawcy platform niskokodowych we własnym zakresie wprowadzają takie nowinki, jak choćby elementy sztucznej inteligencji, wiedząc, że oczekiwania użytkowników zmierzają właśnie w tym kierunku, zaś dysponując zdywersyfikowanym portfolio klientów, dysponują nieocenionym doświadczeniem, pozwalającym optymalizować te instrumenty w oparciu o feedback, pozyskiwany bezpośrednio z rynku. Dzięki temu ich klienci mogą korzystać z nowych funkcjonalności, nowinek technologicznych i czuć się bezpiecznie, nie obawiać się o ewentualny dług technologiczny. Jednocześnie – dzięki temu, że bank lub inna organizacja nie musi angażować się w budowę od zera całego systemu, gdyż kwestie te spoczywają po stronie dostawcy IT – jest ona w stanie skoncentrować się w całości na sferze biznesowej, czyli przekierować wewnętrzne zespoły i organizacyjne do działalności, która bezpośrednio odpowiada za generowanie przychodów i relacje z klientami.
Elastyczność rozwiązań niskokodowych i bezkodowych sprawia też, że mogą być wdrażane jako uzupełnienie dotychczas funkcjonujących tradycyjnych systemów IT w instytucji finansowej. Można zatem rozpocząć swą przygodę z low-code, wykorzystując ten model do obsługi jednego konkretnego procesu, który w aktualnych uwarunkowaniach nabrał szczególnego znaczenia dla organizacji, a następnie sukcesywnie w miarę potrzeb dodawać kolejne klocki, zastępując tym samym te elementy infrastruktury IT, które z uwagi na dług technologiczny bądź inne przesłanki (np. niezgodność z najświeższymi regulacjami) nie odpowiadają aktualnym wymogom. Tu właśnie uwidacznia się kolejna przewaga low-code – możliwość łatwej integracji tworzonych wdrożeń z już istniejącym i funkcjonującym ekosystemem w ramach organizacji.
VSoft archITekt – więcej niż tylko platforma
Platformy niskokodowe dają, jak widać, naprawdę szerokie możliwości, jednak chcąc je optymalnie wykorzystać, należy dokonać właściwego doboru dostawcy. Truizmem jest bowiem stwierdzenie, że poszczególne oferty się między sobą istotnie różnią, a każdy dostawca koncentruje się na jakimś obszarze funkcjonowania organizacji. W efekcie na rynku występują rozwiązania, dedykowane procesom integracyjnym, jak również takie, które umożliwiają w pierwszej kolejności generowanie atrakcyjnych wizualnie stron www czy aplikacji mobilnych. Mamy wreszcie dostawców platform, wyspecjalizowanych w skomplikowanej logice systemów backendowych. To szczególnie odpowiedzialna i złożona dziedzina funkcjonowania informatyki bankowej, bowiem systemy backendowe używane w sektorze finansowym bardzo często są rozległe i podlegają integracji z wieloma innymi systemami za pośrednictwem skomplikowanych interfejsów. W tej sferze liczą się nie tyle efektowne środowiska graficzne czy przyjazne interfejsy użytkownika, ile zdolność do przetwarzania dużych zbiorów danych w określonym czasie, budowa skomplikowanych logik, workflowów itd. Dlatego platforma musi być wyposażona w szereg narzędzi, służących do badania wydajności, debugowania, szukania przyczyn czy logowania. I tu z pomocą przychodzi VSoft archITekt – platforma low-code, wspierająca instytucję w generowaniu aplikacji biznesowych z jak największym wykorzystaniem wewnętrznych teamów banku.
Platforma ta umożliwia nie tylko łatwe prototypowanie i budowanie dedykowanych rozwiązań, ale i pozwala na nie mniej skuteczną integrację systemów zewnętrznych – bez konieczności znajomości języków programowania, z wykorzystaniem jedynie technik wizualnych. Gama rozwiązań, jakie można osiągnąć przy użyciu platformy architekt, jest bardzo szeroka – poczynając od prostszych zadań w rodzaju zarządzania zamówieniami czy korespondencji seryjnej, poprzez udzielanie pożyczek i kredytów, silniki scoringowe, budżetowanie firm, integrację i przetwarzanie danych, aż po aplikacje do obsługi procesów HR (zarządzanie urlopami, delegacjami itp.), jak i wiele innych. Posługując się platformą archITekt można szybko i łatwo skonfigurować model danych, integracje, przetwarzanie danych, przepływy pracy, algorytmy i interfejs użytkownika. Dodajmy tylko, że oferta jest elastyczna, jeśli chodzi o formułę współpracy z klientem – gotową aplikację można uruchomić w zarówno w środowisku chmurowym VSoft Cloud, jak również na dedykowanym serwerze lokalnym. Dla banków szczególne znaczenie będzie mieć doświadczenie VSoft we współpracy z branżą finansową – platforma archITekt wyrosła na ponad 10 latach implementowania mniejszych i większych funkcjonalności, wynikających bezpośrednio z doświadczeń we wdrażaniu dużych systemów bankowych. Warto dodać, że VSoft jest w stanie zaoferować potencjalnym nabywcom sample praktycznie wszystkich funkcjonalności, dostępnych na platformie archITekt, które pozwalają na przetestowanie rozwiązania i ocenę jego przydatności podczas podejmowania finalnej decyzji o podjęciu współpracy. Fakt, że archITekt nie jest tylko gołym narzędziem, ale zapewnia użytkownikowi tak wszechstronne wsparcie, to kolejny czynnik wyróżniający tę ofertę na tle konkurencji.
Również i w toku implementacji naszego rozwiązania klient nie jest zdany sam na siebie – chcemy, by użytkownicy naszej platformy w optymalny sposób czerpali korzyści z jej szerokich możliwości, a ich pracownicy faktycznie przechodzili przemianę w citizen developerów. Chcąc nauczyć użytkowników płynnie obsługiwać archITekta, zapewniamy im cykl szkoleń mających na celu zapoznanie ich z systemem i przełamanie pierwszych lodów. Po ukończeniu szkolenia użytkownicy wraz z wersją testową narzędzia otrzymują także materiały edukacyjne, tutoriale i przykładowe aplikacje. Zdajemy sobie sprawę, że citizen developer to wykwalifikowany specjalista, działający bliżej biznesu, dalej od procesora i z możliwością tworzenia rozwiązań end-to-end, a zarazem na swój sposób ambasador naszej firmy. Dlatego każdy sukces klienta VSoft i każde udane wdrożenie stanowi powód do satysfakcji również dla naszej firmy.
Jesteśmy na rynku od ponad ćwierć wieku. Od początku naszej przygody wiedzieliśmy, że nie chcemy być jedynie biernym dostawcą rozwiązań. Od zawsze stawiamy na wymianę wiedzy i doświadczeń. Chętnie pogłębiamy tematy, które uważamy za istotne, szczególnie w obrębie branż, z którymi współpracujemy na co dzień. Chętnie analizujemy i omawiamy zmiany technologiczne oraz dzielimy się własnymi przemyśleniami. Pokazujemy jak uczymy się na błędach i z jakich działań jesteśmy dumni.